2 maja 1998r.
Już
od początku dnia można było domyślić się, że stanie się coś złego,
niepowtarzalnego. Wiedziałam, że będzie to przełom w moim dość krótkim życiu,
nie wiedziałam jednak, jak wielki. Kiedy wstałam na niebie nie było słońca, a
chmury zasłaniały całe niebo.
-
Nienawidzę takich dni – szepnęłam do siebie i wyszłam z łóżka. Podeszłam do
wielkiego okna i spojrzałam na puste podwórko. Zegarek mówił, że minęła
jedenasta. Pomyślałam, że pójdę na Grimmauld
Place 12. Nie mogłam siedzieć cały dzień sama. No tak, była jeszcze Mary, ale
pracowała.
Już
piętnaście minut później wchodziłam do mieszkania. W kuchni przy stole siedział
chyba cały były Zakon Feniksa, no prawie cały… Powoli skierowałam się do owego
pomieszczenia.
-
Dzień dobry – powiedziałam, a gdy Remus Lupin zauważył mnie, przygwoździł mnie do
ściany i wyciągnął różdżkę. Nie miałam mu tego za złe, przecież chciał tylko
sprawdzić czy to na pewno ja. Ściskał mnie w okolicach płuc, przez co czułam,
że zaczynam się dusić
-
Kiedy urodził się mój syn?
-
Siódmego kwietnia – powiedziałam Odetchnęłam, kiedy odsunął się ode mnie. Od
razu zostałam miło przywitana przez panią Weasley, która zalała się łzami na mój
widok. Bliźniacy podeszli przytulając mnie. Biło od nich takie ciepło, którego
było mi brak od pewnego czasu. Usiadłam obok Tonks, która właśnie karmiła
Teddy’ego.
-
Nie mogłam już siedzieć w domu – powiedziałam, kładąc ręce na stół. Odwróciłam
się w stronę bliźniaków, bo poczułam wzrok na sobie. Fred od razu się odwrócił.
-
Ile to będzie jeszcze trwało? To czekanie? – zapytał pan Weasley, wstając.
Chodził w kółko po kuchni, poprawiając swoje okulary.
-
Oni zjawią się w Hogwarcie – powiedziałam. Wszyscy spojrzeli na mnie. To byłoby
irracjonalne posunięcie z ich strony. Śmierciożercy i Ten Którego Imienia Nie
Można Wymawiać czekali na to. Nikt nie pytał dlaczego tak uważam, wiedzieli, że
może to być prawda. Czasami miałam prorocze sny. Jedyną nadzieją, jaką się
karmili, była nadzieja, że tym razem sen się nie sprawdzi.
-
Ale Harry chyba nie… chyba nie chce się oddać? – zapytał Bill, ściskając dłoń
Fleur. Siedzieli naprzeciwko mnie, więc mogłam dobrze wyczytać uczucia z jego
twarzy. Był przerażony. Wszyscy wyglądali jakby nie jedli od kilku dni. No
oprócz Teddy’ego, który właśnie zamknął oczka.
-
Oczywiście, że nie! Nie jest taki głupi, Bill – powiedziała zdenerwowana pani
Weasley. Poczułam, że mogę nie znieść tego całego czekania, tego bólu
wszystkich tu zgromadzonych, wszystkich ludzi, którzy chcieliby, aby wszystko
się skończyło. Wiedziałam, że cierpią. Wszyscy martwili się o Harry’ego, Rona i
Hermionę. Wiedziałam co robią, czasem widziałam to w snach. Czasami miałam
nadzieję, że to wszystko nie prawda. Nie mówiłam innym nic, nie chciałam ich martwić
i ranić. Wstałam i poszłam do pokoju, który kiedyś należał do Syriusza, mojego
taty. Gdyby tu był na pewno wiedziałby co robić, z resztą ostatnio czułam się
samotna, jakbym nikogo nie miała. Ustałam przy ścianie, przykładając do niej
głowę. Usłyszałam kroki, ale nawet nie drgnęłam. Nie chciałam nawet wiedzieć
kto to, po co przyszedł? Chciałam być sama, ale nikt nie dawał mi tej
sposobności. Czułam, że więdnieje. Każda sekunda tego chorego czekania
sprawiała, że coraz mnie wierzyłam, że może się nam udać, że możemy ocalić
świat od tego czarnoksiężnika. Moja nadzieja była tak mała, że czułam, że nic nie czuję.
-
Co ci się śniło? – teraz wiedziałam kto to. Dobrze znałam ten głos, nie mogłabym
się nawet pomylić. Bałam się odpowiedzieć. Gdzieś w głębi serca, bałam się, że
któryś ze snów się spełni. Nie chciałam nic mówić.
-
Nic takiego
-
A jednak chyba nie – owa postać do mnie podeszła i położyła dłoń na ramieniu.
Drgnęłam. Nagle poczułam jak wszystkie wnętrzności zaczęły wariować.
-
To nic takiego, Fred – spojrzałam na niego. Bał się o mnie, widziałam to w jego
oczach. Nie chciałam jedynie, aby wiercił mi dziurę w brzuchu. Wtedy mogłabym
powiedzieć za dużo. Działał na mnie inaczej niż na innych. Właściwie chyba ja
działałam na niego tak samo.
-
Możesz mi powiedzieć wszystko. Przecież dobrze o tym wiesz – szepnął, a ja
poczułam jego oddech na swojej twarzy. Spojrzałam na jego twarz, jego brązowe
oczy potrafiły zahipnotyzować.
-
Obiecaj, że będziesz na siebie uważał, dobrze? – odwróciłam się i wyszłam z
pomieszczenia. Nie miałam pojęcia dlaczego powiedziałam, to w sposób, jakby był
dla mnie kimś więcej. Przecież nie był. Nie mogła przebywać z nim sam na sam. Czułam,
że jemu powiem wszystko. Nawet jeśli tego nie chcę. Za bardzo mu ufałam.
-
Nie rozumiem
-
Ja też – i wróciłam do kuchni, w której atmosfera trochę się rozluźniła. Pani
Weasley trzymała Teddy’ego, który mimo, że miał niecały miesiąc śmiał się.
-
Tylko, żeby nie był taki jak nasi bliźniacy – powiedział pan Weasley, obejmując
swoją żonę. Zaśmiałam się, a George nawet nie usłyszał, był zbyt pochłonięty
lekturą jakiegoś magazynu o Quidditchu. Fred nadal był na górze. Nagle Remus
zerwał się równe nogi i pobiegł do pomieszczenia obok. Wszyscy, aż zastygli.
-
Trzeba iść. Ale ty Dora, zostań z Teddy’m.
-
Gdzie iść, Remusie? – zapytała pani Weasley. Lupin wziął głęboki wdech i
spojrzał po kolei na wszystkich w pomieszczeniu. Brakowało Freda.
-
Do Hogwartu. Annie miała rację, są tam. Potrzebna natychmiastowa pomoc. Sami
sobie nie poradzą. Gdzie Fred?
-
Na górze – powiedziałam, ale gdy spotkałam wzrok Remusa, dodałam – Już idę po
niego - Ruszyłam w stronę schodów i pobiegłam nimi w górę. Weszłam do
pomieszczenia, Fred siedział oparty o ścianę. Uśmiechnęłam się. Lubiłam patrzeć
na niego, kiedy był pogrążony w myślach. Ciekawe o czym myślał? Zrobiłam krok.
Rudowłosy dwudziestolatek mnie zauważył.
-
Musimy iść, Fred. To się naprawdę dzieje – powiedziałam i nie czekając na jego
ruch podeszłam do niego i pociągnęłam za rękę – Nie możemy zwlekać!
***
Mam już napisane cztery rozdziały, więc powinnam dodać drugi, za kilka dni. ;)
Witam ;-) Z radością informuję, że wracam do mojego opowiadania :-) Na razie pojawiła się tylko notka wstępna, ale serdecznie zapraszam. [better-leave]
OdpowiedzUsuńNOWY, VIII ROZDZIAŁ PO PONAD PÓŁROCZNEJ PRZERWIE! Serdecznie zapraszam na nowy adres. www.better-leave.blogspot.com
OdpowiedzUsuńU mnie nowy, IX rozdział. Serdecznie zapraszam ;-)
OdpowiedzUsuń[better-leave.blogspot.com]
+ czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że za niedługo się pojawi :-)
Chyba za prawie 4 lata .
OdpowiedzUsuń