niedziela, 29 lipca 2012

Prolog.


15 lipca 1995r.

            Annie Meadowes lubiła czasem posiedzieć na parapecie w swojej sypialni, patrzeć na gwiazdy, księżyc. Uspokajało ją to. Dzięki temu odrywała się od rzeczywistości. Potrafiła wtedy zapomnieć chodź na chwilę o przykrych rzeczach, które ją spotkały. Położyła dłoń na zaczarowanej szybie, która chwilę później przybrała zielony kolor. Mimo, że miała już siedemnaście lat, bawiło ją to, jakby dopiero odkryła w sobie magię. Magię znała od urodzenia.
            Myślami znów powróciła do wczorajszego wieczoru, kiedy to poznała swojego ojca. Nie miała pojęcia jak się przy nim zachowywać, co o nim myśleć. Słyszała wiele wersji, ale w ostateczności chciała dać mu szansę i jedyną osobą, której wierzyła w tamtej chwili była pani Weasley. Ta pulchna kobieta była prawie tak samo jej bliska, jak jej opiekunka i przyjaciółka jej nieżyjącej matki – Mary Macdonald. Znała ją od kilku lat, gdyż dosyć często przebywała w Norze, w której mieszkała owa kobieta ze swoją rodziną. Co wakacje jeździła do niej, a prawdę mówiąc, do jej dzieci, z którymi się bardzo zżyła. Uwielbiała rozmowy z Ginny, grę w Quidditcha z całym rodzeństwem,  tj. nie licząc Percy’ego, ale o nim nie rozmawiano w domu. Wyrzekł się rodziny, a jego szef nie używał jego prawdziwego nazwiska.
            Kiedy rozmawiała z panią Weasley, wierzyła jej w każde wypowiedziane słowo. W tedy zrozumiała, że Syriusz kochał zarówno Dorcas jak i swoich przyjaciół, których za nic w świecie nie zdradziłby.
            Dopiero teraz przypomniała sobie, że w dłoni trzyma zwinięty w rulonik pergamin, który otrzymała w dzień swoich siedemnastych urodzin od Mary. To był list. List od matki. Kiedy go czytała, chłonęła każdy słowo z wielkim pragnieniem. Chciała poznać swoją matkę, dowiedzieć się jaka była, jak myślała… W każdym zdaniu doszukiwała się drugiego dna, tak jakby list miał ukryte znaczenie. Chciała tego, ale nic jej nie mówił. Właśnie z niego dowiedziała się o miłości życia Dorcas – Syriuszu, o niebezpieczeństwie, o grozie. Dowiedziała się także, że nie ominie jej walka. Matka na nią liczy.
            Przypomniała sobie słowa swojego ojca: „Ona będzie zawsze z tobą. W sercu”. Tyle, że ona chciała poczuć jej obecność.


***
Taki krótki prolog. Chciałam wam przybliżyć, przynajmniej w minimalnym stopniu historię Annie. Kolejne rozdziały będą pojawiały się co jakiś czas. Wiadomo, w wakacje częściej - w roku szkolnym dużo rzadziej, ale do tego czasu może uda mi się napisać kilka rozdziałów? Zachęcam do czytania i komentowania. I uprzedzam was - w opowiadaniu będzie wiele niezgodności z książką, ale w końcu to FanFic. 

Wstęp

Pomysłu nie ukradłam z corka-lapy.blog.onet.pl, bo... to mój blog. Miałam go usunąć, ale nie chciałąm niszczyć wspomnień. ;)

W opowiadaniu odejdę od tego jak to sobie wymyśliła pani Rowling, ponieważ chciałabym nie uśmiercać pewnej osoby. Z resztą o szczegółach dowiecie się podczas czytania. Pozdrawiam.