15 lipca 1995r.
Annie
Meadowes lubiła czasem posiedzieć na parapecie w swojej sypialni, patrzeć na
gwiazdy, księżyc. Uspokajało ją to. Dzięki temu odrywała się od rzeczywistości.
Potrafiła wtedy zapomnieć chodź na chwilę o przykrych rzeczach, które ją
spotkały. Położyła dłoń na zaczarowanej szybie, która chwilę później przybrała
zielony kolor. Mimo, że miała już siedemnaście lat, bawiło ją to, jakby dopiero
odkryła w sobie magię. Magię znała od urodzenia.
Myślami
znów powróciła do wczorajszego wieczoru, kiedy to poznała swojego ojca. Nie
miała pojęcia jak się przy nim zachowywać, co o nim myśleć. Słyszała wiele
wersji, ale w ostateczności chciała dać mu szansę i jedyną osobą, której
wierzyła w tamtej chwili była pani Weasley. Ta pulchna kobieta była prawie tak
samo jej bliska, jak jej opiekunka i przyjaciółka jej nieżyjącej matki – Mary Macdonald.
Znała ją od kilku lat, gdyż dosyć często przebywała w Norze, w której mieszkała
owa kobieta ze swoją rodziną. Co wakacje jeździła do niej, a prawdę mówiąc, do
jej dzieci, z którymi się bardzo zżyła. Uwielbiała rozmowy z Ginny, grę w
Quidditcha z całym rodzeństwem, tj. nie
licząc Percy’ego, ale o nim nie rozmawiano w domu. Wyrzekł się rodziny, a jego
szef nie używał jego prawdziwego nazwiska.
Kiedy
rozmawiała z panią Weasley, wierzyła jej w każde wypowiedziane słowo. W tedy
zrozumiała, że Syriusz kochał zarówno Dorcas jak i swoich przyjaciół, których
za nic w świecie nie zdradziłby.
Dopiero
teraz przypomniała sobie, że w dłoni trzyma zwinięty w rulonik pergamin, który
otrzymała w dzień swoich siedemnastych urodzin od Mary. To był list. List od
matki. Kiedy go czytała, chłonęła każdy słowo z wielkim pragnieniem. Chciała
poznać swoją matkę, dowiedzieć się jaka była, jak myślała… W każdym zdaniu
doszukiwała się drugiego dna, tak jakby list miał ukryte znaczenie. Chciała tego,
ale nic jej nie mówił. Właśnie z niego dowiedziała się o miłości życia Dorcas –
Syriuszu, o niebezpieczeństwie, o grozie. Dowiedziała się także, że nie ominie
jej walka. Matka na nią liczy.
Przypomniała
sobie słowa swojego ojca: „Ona będzie zawsze z tobą. W sercu”. Tyle, że ona
chciała poczuć jej obecność.
***
Taki krótki prolog. Chciałam wam przybliżyć, przynajmniej w minimalnym stopniu historię Annie. Kolejne rozdziały będą pojawiały się co jakiś czas. Wiadomo, w wakacje częściej - w roku szkolnym dużo rzadziej, ale do tego czasu może uda mi się napisać kilka rozdziałów? Zachęcam do czytania i komentowania. I uprzedzam was - w opowiadaniu będzie wiele niezgodności z książką, ale w końcu to FanFic.